Czapla i żuraw







Czapla i żuraw


Przykro było żurawiowi,
Że samotnie ryby łowi.
Patrzy - czapla na wysepce
Wdzięcznie z błota wodę chłepce.
Rzecze do niej zachwycony:
"Piękna czaplo, szukam żony,
Będę kochał ciebie, wierz mi,
Więc czym prędzej się pobierzmy."
Czapla piórka swe poprawia:
"Nie chcę męża mieć żurawia!"
Poszedł żuraw obrażony.
"Trudno. Będę żył bez żony."
A już czapla myśli sobie:
"Czy właściwie dobrze robię?
Skoro żuraw tak namawia,
Chyba wyjdę za żurawia!"
Pomyślała, poczłapała,
Do żurawia zapukała.
Żuraw łykał żurawinę,
Więc miał bardzo kwaśn± minę.
"Przyszłam spełnić twe życzenie."
"Teraz ja się nie ożenię,
Niepotrzebnie pani papla,
Żegnam pani±, pani czapla!"
Poszła czapla obrażona.
Żuraw myśli: "Co za żona!
Chyba pójdę i przeproszę..."
Włożył czapke, wdział kalosze,
I do czapli znowu puka.
"Czego pan tu u mnie szuka?"
"Chcę się żenić." "Pan na męża?
Po co pan się nadweręża?
Szkoda było pańskiej drogi,
Drogi panie laskonogi!"
Poszedł żuraw obrażony,
"Trudno. Będę żył bez żony."
A już czapla myśli: "Szkoda,
Wszak nie jestem taka młoda,
Żuraw pro¶by wci±ż ponawia,
Chyba wyjdę za żurawia!"
W piękne piórka się przybrała,
Do żurawia poczłapała.
Tak już chodz± lata długie,
Jedno chce - to nie chce drugie,
Chodz± wci±ż t± sam± drog±,
Ale pobrać się nie mog±.


Jan Brzechwa


Czapla, rybak i rak

Czapla stara, jak to bywa
Trochę ślepa, trochę krzywa,
Gdy już ryb łowić nie mogła,
Na taki się koncept wzmogła.
Rzekła rybom: "Wy nie wiecie,
A tu o was idzie przecie."
Więc wiedzieć chciały,
Czego się obawiać miały.
"Wczoraj
Z wieczora
Wysłuchałam, jak rybacy
Rozmawiali: wiele pracy
Łowić wędk± lub więcierzem;
Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem.
Nie będ± mieć otuchy,
Skoro staw będzie suchy."
Ryby w płacz, a czapla na to:
"Boleję nad waszą strat±;
Lecz można złemu zaradzić
I gdzie indziej was osadzić.
Jest tu drugi staw blisko,
Tam obierzcie siedlisko.
Chociaż pierwszy wysusz±,
Z drugiego was nie rusz±."
"Więc nas przenieś" - rzekły ryby.
Wzdrygała się czapla niby;
Dała się na koniec użyć,
Zaczęła służyć.
Brała jedną po drugiej w pysk, niby nieść mając
I tak pomału zjadaj±c;
Zachciało się na koniec skosztować i raki.
Jeden z nich widz¶c, iż go czapla niesie w krzaki,
Postrzegł zdradę, o zemstę zaraz się pokusił;
Tak dobrze za kark uj±ł, iż czaplę udusił.
Padła nieżywa:
Tak zdrajcom bywa.


Ignacy Krasicki



Ci±g żurawi

W jesiennym niebie, pochmurnym wieczorem,
Wędrownym kluczem w odlotnej wyprawie
Ci±gn± wysoko z żałosnym klangorem
Żurawie! Żurawie!

Pod nimi pustka pól martwa, mgły, chłody,
Nagi las drż±cy w przymrozków obawie,
Znużone sady, zaparte zagrody...
Żurawie! Żurawie!

Płyn± jak długie westchnienie bez końca,
Jak jęk ogromny ziemi w łkań zadławie,
Jak krzyk rozpacznej tęsknoty do słońca...
Żurawie! Żurawie!

Uniesie pastuch, o kij wsparty, głowy,
Długo za nimi pozieraj±c łzawie
I porykuj±c łby odwróc± krowy...
Żurawie! Żurawie!

Leciałbym z wami, gdzie pier¶ rado¶ć czerpie,
Lecz jak tu smutki swe same zostawię,
To wszystko, przez co cierpiałem i cierpię...
Żurawie! Żurawie!


Leopold Staff


2005 - 2024 © Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych.

Kopiowanie, modyfikowanie, wykorzystywanie i dystrybucja tre¶ci, zdjęć i rysunków zawartych na stronach serwisu "www.ptakikarpat.eco.pl"
dozwolona wył±cznie za zgod± Fundacji i autorów zdjęć oraz rysunków.